W cieniu Mistrzostw Świata, odbył się pierwszy w tym sezonie turniej Rugby 7. Gratulacje dla zwycięzców, widać Poznań rugby 7 stoi i czuje się w nim niczym ryba w wodzie. W żaden sposób nie mam zamiaru umniejszać ich sukcesu, ale obsada turnieju pozostawia wiele do życzenia. Przypomina się pewien dowcip:
„Policjant do żony: Ale
dziś bandę rozgromiłem!
Jednego załatwiłem ciosem karate, drugiemu dałem w zęby, a trzeciemu tak
przywaliłem, że aż mu się kredki z tornistra wysypały.”
Kilkanaście lat temu mieliśmy rozkwit rugby siedmioosobowego
w Polsce. Drużyny z mniejszych miejscowości na początku były tzw. chłopcami do
bicia, ale po kilku sezonach potrafiły już rywalizować z ekstaraligowymi
ekipami i to bez wstydu. Następnie przyszły czasy selekcjonera z RPA oraz
szumne zapowiedzi rozwoju tej odmiany. ,,Medialne Twarze’’ Polskiego Związku
Rugby, nawet coś wspominały o Igrzyskach Olimpijskich… Jak to wygląda obecnie?
Nie chcę umniejszać Piotrkowi Zeszutkowi, bo to świetny zawodnik, ale pseudonim
,,Polski Czołg’’ i jego styl gry trochę mi się kłuci
z Rugby 7. W kraju, który ma świetnych lekkoatletów, przy odrobinie chęci można
skleić fajną ekipę. Najlepszy w ostatnich latach zawodnik olimpijskiej odmiany
Rugby: Szymon Sirocki wywodzi się przecież z LA. Nie mówię żeby teraz znaleźć i
przekonać 12 lekkoatletów do zmiany dyscypliny,
ale kilku chłopaków z naszych boisk wspomaganych przez dwóch, czy trzech
sprinterów mogłoby trochę namieszać w Men7’s Grand Prix
Series.
Zastanawia mnie powód takiej degradacji Rugby 7… Czy wyjazd to koszty, na które
kluby nie mogą sobie pozwolić? Zawodnicy lub drużyny boją się kontuzji i
absencji w piętnastkach? Ranga mistrza Polski Rugby 7 jest tak mało prestiżowa?
Nie wiem, ale jedno jest pewne: Porażka – to słowo będzie najczęściej
wymienianym w kontekście kolejnych startów w turniejach Men7’s
Grand Prix Series.
Ze sportowym Pozdrowieniem:
Bartekrugby1