Site icon rugby.info.pl

Pachniało sensacją w Gdyni

Arka Gdynia – Ogniwo Sopot 20 – 12 (0 – 7)
Po raz ostatni Arka Gdynia przegrała niemal dokładnie rok temu na własnym boisku w derbach z Ogniwem i niewiele brakowało, by ten sam zespół w tym samym miejscu zakończył wspaniałą passę Gdynian – 19 zwycięstw z rzędu. Niestety po raz kolejny dużo pracy czeka komisję dyscyplinarną.

Zeszłoroczne spotkanie zakończyło się zwycięstwem Ogniwa 10:8 oraz masą czerwonych kartek i zamknięciem dla kibiców stadionu Arki. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Arka zaczęła grać dużo lepiej, wzmocniła skład m.in. Stanem Krieczunem a Ogniwo rozpoczęło swój spadek w tabeli. Przed sobotnim meczem wskazanie faworyta było proste – Tylko Arka Gdynia, jak mawiają ich kibice, lecz kto przyszedł na mecz ten zobaczył ciekawe, wyrównane widowisko, w którym Ogniwo udowodniło, że jest mistrzem pierwszych połów a Arka mistrzem Polski.

Ale po kolei. W miniony weekend odbył się tylko jeden mecz, a pozostałe zostały przełożone na inny termin. Boisko było pokryte białym puchem, lecz nie było oblodzone i sędzia Mirosław Żórawski mógł z czystym sumieniem dopuścić do rozegrania spotkania, lecz podobnie jak większość zawodników wybiegł na boisko w długich spodniach.
Mecz rozpoczął się od szybkich ataków Ogniwa, które po 12 minutach prowadziło 7:0. Najpierw po aucie para Adam Pogorzelski – Jarosław Rycewicz w prosty sposób ograła Jacka Wojaczka i popularny „Jajo” przyłożył jajo na polu tuż przy linii autowej, a następnie z bardzo trudnej pozycji podwyższył Łukasz Szostek. Przez pozostałe minuty oba zespoły walczyły ze sobą w środku pola i choć każdy miał jeszcze po 1 akcji tuż przy linii pola punktowego to jednak wynik nie uległ już zmianie do przerwy. Efektów ostrej walki i zimna nie wytrzymali jednak Wojciech Czaja i Michał Pruński, którzy musieli zostać zmienieni.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza od ataków Sopocian. W 48 minucie po błędzie Konrada Chromińskiego fantastycznym rajdem popisał się Mariusz Wilczuk, który w pojedynku biegowym rozprawił się z Jarkiem Batorem i Markiem Skindelem, podwyższając wynik na 12:0 i na trybunach nastała cisza. Tym razem Arkowcy wzięli się szybko do pracy i pomiędzy 56 i 66 minutą trzykrotnie meldowali się na polu punktowym Ogniwa! Najpierw zrehabilitowali się ładną akcją – Skindel z Batorem, lecz tego ostatniego w ostatniej chwili zatrzymał Łukasz Jasiński. Gospodarze zamknęli jednak gości na 5 metrze od pola punktowego i po kilku przegrupowaniach puścili piłkę w atak, gdzie punktował Bator. Chwilę później ten sam zawodnik po podaniu Olka Gajewskiego ładnej przekopce dorzucił kolejną piątkę. Nim Sopocianie ochłonęli po raz kolejny stracili przyłożenie. Tym razem niezdecydowanie w obronie Łukasza Szostka wykorzystał Dariusz Olejniczak. Podwyższył Bator i było 17:12 dla Arki.
W 72 minucie Ogniwo mogło jeszcze raz wyjść na prowadzenie. Mając karnego blisko pola, zamiast kopać w aut i wykorzystać swoją przewagę fizyczną w maulu wybrali próbę kopu, której na 3 punkty nie zamienił Szostek. Chwilę później w podobnej sytuacji chybił Bator, a tuż przed końcem meczu trafił Krieczun i było 20:12 dla Arki. Była 80 minuta i szkoda, że wówczas mecz się nie zakończył. To, co działo się później na trybunach i boisku miało niewiele wspólnego ze sportem, a komisja dyscyplinarna będzie miała pełne ręce roboty. Nie będę tego opisywał, bo i po co, sprawa będzie jeszcze długo wyjaśniana a każdy ma na ten temat swoje zdanie. Te 80 minut wystarczyło mi w pełni by mówić o dobrym meczu i niech tak pozostanie.
Wyróżnienia? Tym razem należy pochwalić pierwszą linię Ogniwa, dzięki której kadrowy młyn Arki cofał się przy większości związań, oraz Grzegorza Kacałę, który dzięki swoim dynamicznym wejściom odbierał chęć do gry największej gwieździe naszej ligi – Stanowi Krieczunowi. W drużynie Arki na pochwałę zasłużył powracający po długiej przerwie do pierwszej drużyny Aleksander Gajewski oraz skuteczny (choć nie z kopów) Jarosław Bator.

Składy drużyn:

ARKA
Ruszkiewicz, Wojaczek, Kaszubowski, Andrzejczuk, Denisiuk, Pruński (29′ Kałduński), Olejniczak, Dąbrowski – Komisarczuk, Krieczun – Skrzyński, Chromiński, Gajewski, Bator, Skindel

Czerwona kartka – Chromiński (80)
OGNIWO
Mikołajczak, Witoszyński, Pionk, Rycewicz (70′ Czyż), Wentoch-Rekowski, Hodura, Pogorzelski, Kacała – Szostek, Czaja (15′ Karaś) – Baraniak, Malochwy, Wilczuk, Cackowski, Jasiński

Żółta kartka – Kacała (80)
Sędziowali:
Żórawski oraz Zeszutek, Wietek

Widzów ok. 800

Exit mobile version