Site icon rugby.info.pl

Sensacyjna sobota

Mylił się ten, kto spisywał na straty drużyny z półkuli północnej w starciu z reprezentacjami z półkuli południowej. Dwie najbardziej utytułowane europejskie ekipy, a więc Anglia i Francja musiały stawić czoła Australii oraz Nowej Zelandii, wśród których upatrywano przyszłych zdobywców Pucharu Świata. Europejczycy wyszli z tego starcia z tarczą i w półfinale zobaczymy ich bezpośrednie starcie…

06.10.07 Marsylia (Stade Velodrome)
Australia 10:12 Anglia

Australia pkt: Tuqiri 5 (1P), Mortlock 5 (1pd,1k)

Anglia pkt: Wilkinson 12 (4k)

sędziowali: Alain Rolland (Irlandia), Paul Honiss (Nowa Zelandia), Nigel Owens (Walia)

Australia: 1.Matt Dunning 2.Stephen Moore 3.Guy Sheperdson 4.Nathan Sharpe 5.Daniel Vickerman 6.Rocky Elsom 7.George Smith 8. Wycliff Palu 9.George Gregan 10.Berrick Barnes 11.Lote Tuqiri 12.Matt Giteau 13.Stirling Mortlock (k) 14.Adam Ashley-Cooper 15.Chris Latham
Rezerwowi: 16.Adam Freier 17.Al Baxter 18.Hugh McMeniman 19.Stephen Hoiles 20.Phil Waugh 21.Julian Huxley 22.Drew Mitchell
Trener: John Connoly

Anglia: 1.Andrew Sheridan 2.Mark Regan 3.Phil Vickery (k) 4.Simon Shaw 5.Ben Kay 6.Martin Corry 7.Lewis Moody 8.Nick Easter 9.Andy Gomarsall 10.Jonny Wilkinson 11.Josh Lewsey 12.Mike Catt 13.Mathew Tait 14.Paul Sackey 15 Jason Robinson
Rezerwowi: 16.George Chuter 17.Matt Stevens 18.Lawrence Dallaglio 19.Joe Worsley 20.Peter Richards 21.Toby Flood 22.Dan Hipkiss
Trener: Brian Ashton

Mecz zapowiadany jako rewanż za finał poprzedniego Pucharu Świata miał zdecydowanego faworyta. Był nim zespół Australii. Wallabies jako jedyni obok Nowej Zelandii zdobyli w fazie grupowej komplet 20 punktów. Anglicy zaś awansowali do ćwierćfinału rzutem na taśmę, pokonując w decydującym spotkaniu Tonga. Stade Velodrome w Marsylii wypełnił się w sobotnie popołudnie w całości. Mecz nie był pięknym widowiskiem. Zamiast pięknych rajdów i szerokiej gry ręką widzieliśmy pełną determinacji walkę o każdy centymetr boiska, mnóstwo szarż i ofiarną grę w obronie obu drużyn. Początek meczu należał do Australijczyków. Co prawda pierwsza próba zdobycia punktów z karnego przez kapitana – Stirlinga Mortlocka ich nie przyniosła, ale już następny kop był udany. Tak więc od 7 minuty Wallabies prowadzili 3:0. O wielkiej walce, jaka panowała w tym meczu świadczyć mogła krew, która polała się z głów Andy’ego Gomarsalla oraz Daniela Vickermana. Prowadzenie Australijczycy utrzymali do 23 minuty, gdy Jonny Wilkinson kopem z karnego wyrównał wynik. Chwilę potem łącznik ataku Anglików, ponownie wykorzystując karnego, wyprowadził mistrzów świata na prowadzenie 6:3. Sytuacja ta była o tyle ważna, że dzięki tym punktom Wilkinson stał się najskuteczniejszym zawodnikiem w historii Mistrzostw Świata (228 pkt), dystansując dotychczasowego lidera – Szkota Gavina Hastingsa, który uzbierał 227 punktów. Jednak na przerwę wygrywając schodzili podopieczni Johna Connoly’ego. Stało się tak, dzięki akcji z 33 minuty, w której po szerokim rozegraniu piłki przez formację ataku Australii Lote Tuqiri przyłożył punkty na polu punktowym Anglików. Udane podwyższenie Mortlocka sprawiło, że wynik brzmiał 10:6. Dwukrotnie próbował go zmienić Wilkinson, lecz dwa jego karne nie zmieniły rezultatu. Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego karnego wykorzystanego przez Wilkinsona. W 61 minucie niezawodny sir Wilkinson wyprowadził Anglików na prowadzenie, celnie uderzając na bramkę Australijczyków po raz czwarty w meczu śrubując swój rekord do 234 punktów. Rozjuszeni Australijczycy ruszyli do ataku, lecz zostali zatrzymywani przez kapitalnie dysponowaną formację młyna przeciwników. Angielscy młynarze „dowodzeni” przez Andrew Sheridana raz po raz wytwarzali presję na młodym łączniku ataku Wallabies – Berricku Barnes’ie, który zastępował kontuzjowanego Stephena Larkhama. Mimo jednak starań obu ekip, wynik nie zmienił się. Niecelnie z karnych uderzali Mortlock i Wilkinson. Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego, Anglicy rozpoczęli swój taniec radości, zaś Australijczycy ze łzami w oczach opuszczali płytę stadionu Velodrome w Marsylii. Sensacja stała się faktem. Niedoceniana Anglia, po najlepszym meczu od kilku lat, ponownie pokonała reprezentację Wallabies i w półfinale oczekiwała na zwycięzcę spotkania Nowa Zelandia-Francja.

6.10.07 Cardiff (Millenium Stadium)
Nowa Zelandia 18:20 Francja

Nowa Zelandia pkt: Carter 8 (1pd,2k), McAlister 5 (1P), So’oialo 5 (1P)

Francja pkt: Beauxis 8 (1pd,2k), Dusautoir 5 (1P), Jauzion 5 (1P)

sędzowali: Wayne Barnes (Anglia), Jonathan Kaplan (RPA), Tony Spreadbury (Anglia)

żółta kartka: Luke McAlister 56 (atak bez piłki)

Składy:
Nowa Zelandia: 1.Tony Woodcock 2.Anton Oliver 3.Carl Hayman 4.Keith Robinson 5. Ali Williams 6.Jerry Collins 7.Richie McCaw (k) 8.Rodney So’oialo 9.Byron Kelleher 10.Daniel Carter 11. Sitiveni Sivivatu 12.Luke McAlister 13.Mils Mulianna 14.Joe Rokocoko 15.Leon McDonald
Rezerwowi: 16.Andrew Hore 17.Neemia Tialata 18.Chris Jack 19.Chris Masoe 20.Brendon Leonard 21.Nick Evans 22.Isaia Toeava
Trener: Graham Henry

Francja: 1.Olivier Milloud 2.Raphael Ibanez (k) 3.Peter De Villiers 4.Fabien Pelous 5.Jerome Thion 6.Serge Betsen 7.Thierry Dusautoir 8. Julien Bonairre 9.Jean-Baptiste Elissalde 10.Lionel Beauxis 11.Cedric Heymans 12.Yannick Jauzion 13.David Marty 14.Vincent Clerc 15.Damien Traille
Rezerwowi: 16.Dimitri Szarzewski 17.Jean-Baptiste Poux 18.Sebastian Chabal 19.Imanol Harinordoqui 20.Frederic Michalak 21.Christophe Dominici 22.Clement Poitrenaud
Trener: Bernard Laporte

Przed meczem z Nowozelandczykami Francuzi byli pełni obaw. Po raz pierwszy w tych mistrzostwach musieli grać… jako goście, gdyż spotkanie rozgrywane było na Millenium Stadium w Cardiff. Mimo to, kibice Trójkolorowych dopisali i trybunach królowały barwy popularnych „Kogutów”. Kolejnym powodem do niepokoju była forma Les Bleus oraz dyspozycja All Blacks. Francuzi wyszli z grupy ze sporym trudem i w starciu z niepokonanymi, grającymi fantastyczne rugby, Maorysami skazywani byli na pożarcie. Jak pełne adrenaliny są mecze tych dwóch drużyn pokazały sceny jeszcze przed rozpoczęciem. Podczas wykonywania Haki na twarzach wszystkich zawodników widać było wielkie skupienie i ekspresję. Początek spotkania i… niepokój Francuzów wzrósł, ponieważ już w 4 minucie kontuzji po zderzeniu z Rokocoko doznał najlepszy obrońca Les Bleus – Serge Betsen. Zdarzenie o tyle ważne, gdyż wiadomym było jak ciężko będzie walczyć w obronie z All Blacks. Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando Nowej Zelandii, o czym może świadczyć wynik – 13:3. Mógł być on trochę korzystniejszy dla Francji , ale dwóch karnych nie wykorzystali Beauxis i Elissalde. Francuzi w pierwszej części meczu grali bardzo zachowawczo. Często wykopywali piłkę nogą i szybko ustawiali szczelną obronę nie pozwalając przeciwnikom na wyprowadzanie kontr. Pierwsze punkty meczu zdobył w 13 minucie po rzucie karnym Daniel Carter. 4 minuty później przyłożenie zdobył Luke McAlister. Carter podwyższył, a następnie w 31 minucie kopnął karnego. Wtedy wydawało się, że sprawa awansu jest rozstrzygnięta. Nowozelandczycy, za sprawą znakomicie skaczącego Ali’ego Williamsa, wygrywali auty przeciwników. Byli także lepsi w młynie dyktowanym. Jednak druga połowa to już zupełnie inna ekipa Trójkolorowych. Szeroka gra ręką, odważne wejścia i znakomita gra w obronie sprawiły, że mecz nabrał rumieńców. W 56 minucie tylko nieprawidłowemu atakowi McAlistera na Marty’ego Nowa Zelandia zawdzięczała brak straconego przyłożenia. Oczywiście, McAlister został ukarany żółtą kartką, a karnego wykorzystał Beauxis. Francuzi jednak wykorzystali okres swej gry w przewadze dokumentując to przyłożeniem Dusautoir’a. Po podwyższeniu Beauxisa wynik brzmiał 13:13. Gdy w 63 minucie przyłożeniem odpowiedział Rodney So’oialo, wydawało się, że dla All Blacks wszystko wraca do normy. Podwyższenie McAlistera było jednak nie udane. Obaj trenerzy zaczęli dokonywać zmian. O ile jednak, w ekipie Nowej Zelandii były one wymuszone, gdyż z powodu kontuzji musieli zejść łącznicy: Kelleher, Carter, a później także zastępujący go Evans, o tyle Bernard Laporte znakomicie przemyślał zmiany w swym zespole. Na boisko weszli Sebastian Chabal, który „niszczył” przeciwników w przegrupowaniach oraz Frederic Michalak. W przypadku Michalaka, było to iście „wejście smoka”. Już pierwsza jego akcja zakończyła się w 68 minucie przyłożeniem Yannick’a Jauzion, podwyższonym ze spokojem przez Elissalde’a. Wynik brzmiał 20:18 dla Francji! Od tej pory rozpoczęły się długie i męczące dla Trójkolorowych 11 minut. Nieustające ataki All Blacks nie przyniosły jednak efektów i Francuzi mogli się cieszyć z zasłużonej wygranej. Obrazkiem, który zostanie na pewno przez wszystkich zapamiętany była radość Jean-Baptiste Elissalde’a, cieszącego się jak dziecko w momencie gdy wykopywał piłkę na aut kończąc w ten sposób mecz. Wydaje się, że o zwycięstwie Francji zadecydowała ich wola walki oraz determinacja i poświęcenie w obronie. Świadczą o tym statystyki, mówiące, że wykonali 178 (!!!) szarż. Najlepszym zaś zawodnikiem był Thierry Dusautoir, który wyróżniał się w obronie (28 szarż) oraz w ataku (przyłożenie).

Exit mobile version